Szacunek do zwierzęcia a sport?

Olimpiada w Japonii dobiega końca. I cóż. Zapamiętam jedno: pięciobój nowoczesny kobiet, Annikę Schleu i jej trenerkę. Zachowanie zawodniczki i jej trenerki wobec konia (tutaj można zobaczyć wideo TVP SPORT) tylko mnie utwierdza w tym, że wszelkie zawody
z udziałem zwierząt mają w sobie coś niedorzecznego, absurdalnego.
Nie jestem fanką. Tak w ogóle. Kiedy naprawdę są zachowane wysokie standardy dbałości
o komfort i ogólnie o dobrostan zwierzęcia, to, daj Boże, niech Wam będzie…
Widziałam setki uchachanych i przeszczęśliwych psów, które świetnie odnajdują się w sporcie, ale i drugie tyle, które na najwyższych możliwych emocjach, które niewiele mają wspólnego z radością, muszą, po prostu muszą, to czego człowiek chce, bo człowiek ma ambicje, bo człowiek musi zdobyć tytuł, bo człowiek zarobi kasę, bo człowiek sobie tak wymyślił… Kosztem zwierzęcia, kosztem jego zdrowia, kosztem jego psychiki, kosztem jego emocji.

A konie? Nie znam żadnego konia, który z radością oczekuje występu w jakichkolwiek zawodach.

Układ człowiek – koń wciąż jest dla mnie bardzo kontrowersyjny. Koniarze lubią opowiadać o partnerstwie, o szacunku do konia… No ta pani Niemka wręcz „cudownie” ten szacunek dla konia okazała. Pomijając to, jak idiotycznym pomysłem jest sam fakt tych zawodów w aktualnej formie, to kiedy koń spanikował, powinna zejść z niego, uspokoić, odprowadzić do boksu i się jeszcze na koniec ukłonić do kamery. Ale nie! Pani Niemka histerycznie pragnęła zwycięstwa. Co tam koń, jego emocje, jego dobrostan! Człowiek CHCE i kropka. Gdzie tutaj ten szacunek dla konia? Nawet nie chcę myśleć, co się potem mogło dziać w boksie konia…

Niestety, bardzo często i na co dzień jakoś tego szacunku nie widzę. Koń ma zrobić, to co człowiek mu każe. Kropka. Pod płaszczykiem „rozmowy” z koniem jest PRESJA. Zawsze.
I to mnie razi najbardziej. Od zawsze.


Mam konie, teraz konia. Poly umarła.. Za niedługo dołączy do nas nowy. Ciągle się boję, ciągle się uczę… Ciągle uchodzę za tę fiśniętą, bo ani nie mam zamiaru uczyć się jazdy konnej (ktoś gdzieś mądrze napisał, że koński grzbiet nie został stworzony do dźwigania/noszenia czegokolwiek i kogokolwiek), ani nie mam zamiaru za wszelką cenę udowadniać koniom, że jestem alfą(!!!), Bo kurde, nie jestem!
Nie jestem ani psem, ani kotem, ani koniem.. jestem człowiekiem, który przywlekając pod swój dach zwierzę, najpierw myśli o zaspokojeniu jego potrzeb, potem o nauczeniu się go rozumieć i przyjaźnie dla wszystkich się z nim się komunikować.

Czy pięciobój nowoczesny naprawdę jest nowoczesny?
Czy w XXI w. kiedy już bardzo dużo wiemy o potrzebach, o emocjach i psychice zwierząt, tego typu zawody mają sens?
Wg mnie NIE i NIE.

To prawda, że prawdziwe problemy koni zaczęły się wtedy, kiedy na ich drodze stanął człowiek.

niedzielnie pozdrawiamy Mariolka & Kasia