Wielkanoc 2017

U sąsiadów goście, w tym jakieś gończe coś,  pies, albo suka. No i mój pies ma misję: od rana siedzi przy ogrodzeniu i czeka. Czeka, aż się pojawi nowy, albo nowa.  A jak już się pojawi, to mój biedak nie do końca wie, co z tym zrobić. Czy się cieszyć, czy atakować.. Póki co, zamiera na każde podejście tego gończego czegoś, psa, albo suki. Lepsze to, niż inne coś, co mój kundel umie pokazać.. Oj, bardzo umie…
No i tak krążąc od okna do okna, nawet wychodząc na podwórko, by sprawdzać, czy ogrodzenie jest ciągle całe i czy mój pies wciąż jest po właściwej stronie, zdążyłam rano poświęcić jajca, później stworzyć dwukolorowy pasztet soczewicowo – ciecierzycowy, i na koniec ciasto szpinakowe..

Oczywiście, i jedno, i drugie zrobiłam po swojemu, z osobiście wymyślonymi dodatkami. I cóż, nieskromnie powiem, że wszystko jest takie jak ma być!
Jajca malowane cebulą, również!
(patrz niżej)

I nie pozostaje nic innego, jak zacząć świętowanie!

Bądźmy dobrzy dla siebie i innych!