„Ja o szajsu” – dzień jak co dzień…

Dzisiaj, godzina 8:08 a.m. dzwoni telefon:

– Dzień dobry, ja o tego szajsu – rzecze męski głos

– Dzień dobry, tak, szukamy domu dla Ingo – odpowiadam
– A ile on ma? Młody? – dopytuje męski głos.
– Ile ma lat? Ta informacja jest umieszczona w ogłoszeniu. Ma 10 lat
– A bo ja szukam młodego psa… a jaki on do dzieci, bo mam dwójkę? – dalej ciągnie pan
– Proszę pana, ta informacja również jest zawarta w ogłoszeniu. Może warto by było przeczytać treść ogłoszenia przed wykonaniem telefonu? Ingo absolutnie nie nadaje się do rodziny, w której są dzieci…
– A ok, ok…. to kiedy można po niego przyjechać?

W tym momencie,  hamując swe napięte emocje, zaczynam wyraźnie i
P O  W O L I  recytować swoją przydługą regułkę o zasadach adopcji, o spotkaniach z psem, o tym, że ja do pana o tym, że pies jest starszy i się nie nadaje do dzieci, a pan chce przyjechać po niego itd itd…
A co pan do mnie na to?
– Ja panią rozumiem, to gdzie i kiedy można po niego przyjechać?

KURTYNA
Oczywiście „szajsu” Ingo szuka fajnego opiekuna, najlepiej osoby dojrzałej, spokojnej, mieszkającej w domu z ogrodem, która niekoniecznie musi mieć „psiaka przytulaka”