Od dawna jest tak, że akcesoria typowo szkoleniowe, które powinny być używane wyłącznie przez specjalistów podczas szkolenia psa, obecne są w naszych domach na co dzień. Jednym z takich narzędzi jest obroża uzdowa, zwana kantarkiem, halterem.
Najbardziej popularną i polecaną przez specjalistów obrożą uzdową jest Gentle Leader.Powodowana tym, że co jakiś czas widuję, a to bydlę w postaci doga niemieckiego prowadzanego przez ok. 13latkę na kantarze, a to potężnego wodołaza, który dziarsko maszeruje obok swojej opiekunki, również na samym kantarze, a to labradora… postanowiłam się wypowiedzieć!
Wg mnie, prowadzenie psa na samym kantarze, zwłaszcza jeśli jest to DUŻY PIES – jest nieporozumieniem.
A dlaczego?
Dzisiaj, kiedy zobaczyłam szalejącego – w złego tego słowa znaczeniu – husky, to mi włosy dęba stanęły i oddech zamarł – więc na wieczornym spacerze Miś posłużył mi za modela, żebym teraz tutaj mogła napisać i pokazać o co mi chodzi.
Ale od początku:
Siedzę sobie w pracy, a że moje biurko stoi na wprost okien, to widzę, kto koło nas przechodzi… no i przechodziła Pani z Husky a raczej Husky z Panią… Husky oczywiście „wzorowo” ciągnie Panią na drugim końcu smyczy, a smycz przypięta do kantara – WYŁĄCZNIE DO KANTARA!
I tak sobie obserwuję z okna tę Panią i psa, i myślę, to co zawsze: „jaki brak wyobraźni, ciekawa jestem, jak ta kobitka zachowałaby się w sytuacji, gdyby pies zaczął szaleć”. Nie minęło 5 sekund od mego gdybania w myślach, kiedy, jak na zawołanie husky namierzył kilka ptaków na trawie obok i dosłownie, jakby pieron w niego strzelił! Zaczął galopować w stronę ptaków, szczekać, wyć, wyrywać się… a Pani co na to??? Zaczęła go z całej siły ciągnąć za smycz, na której końcu był ów kantar a w kantarze głowa psa. Kiedy zobaczyłam do jakiej pozycji wygięła psu szyję, kiedy zobaczyłam, że ten dalej się miota, kręci kółka wokół swojej osi, że co chwilę znowu wyrywa do ptaków, mimo, że Pani ciągle ciągnie za łepetynę, OJ CIĄGNIE! to nie wytrzymałam i wyskoczyłam do nich z okrzykiem:
– SSSSPPPOOKKKÓJJJ!!!! – Oboje stanęli jak wryci. Nie podchodziłam od razu bardzo blisko, z pewnej odległości krzyknęłam do Pani, żeby mi pokazała końcówkę smyczy, uff.. Miała zakończoną karabińczykiem, kazałam przypiąć do obroży.
Krzyknęłam:
– A pies ma w ogóle normalną obrożę?
– MA!
– Super! proszę przypiąć smycz! Przypięła.
Czyli, mamy jeden koniec smyczy przypięty do kantara, drugi koniec do obroży i możemy zacząć rozmawiać. Ptaki na szczęście odfrunęły, chociaż nie od razu, więc pies zupełnie wyhamował zainteresowany mną.Rozmawiałyśmy o tym, co opiszę niżej. Pani okazała się bardzo miłą osobą. Nie obraziła się za mój wyskok do niej i sama po kilku minutach ćwiczeń ze smyczą przypiętą do obroży i kantara stwierdziła:
– Aaaaa! To tak też można ????
– Tak! Też można, a nawet tak należy!
Nieumiejętne używanie kantara może skończyć się fizycznym uszkodzeniem psa:
– skręceniem karku psa
– pęknięciem lub nawet złamaniem kości nosowej
– uszkodzenia skóry na kufie psa
– urazy związane z nadwyrężeniem mięśni i ścięgien w okolicy szyi i karku.
Jak również psychicznym zmianom w zachowaniu psa:
– nasilenie niepożądanych zachowań
– unikanie kontaktu z opiekunem
– lęk przed kantarem, który może objawiać się „furią” lub przeciwnie „bezradnością”
– niechęcią do spacerów, do wchodzenia w relacje z otoczeniem
Obroża uzdowa (jak wszystko co nowe) powinna być wprowadzana powoli, stopniowo, systematycznie i tak by pies ją polubił. Kantarek i smycz powinny być dostosowane do wielkości psa. W przypadku mojego psa – psa w typie rottweilera sprawdza się 3metrowa smycz, która ma karabińczyki na obu końcach, ale w przypadku jakiegoś małego pieska, smycz musi być już dłuższa.
Kantarek powinien być używany wyłącznie w trakcie szkolenia, w trakcie ćwiczeń, tak samo jak inne szkoleniowe wynalazki. Używanie obroży uzdowej najlepiej skonsultować ze specjalistą – DOBRYM specjalistą! Który, nawet jeśli nie będzie z nami ćwiczyć na co dzień, to chociaż pokaże co i jak robić, kiedy i w jaki sposób nagradzać psa, kiedy kantar odpinać, kiedy przypinać.
Ale czy nie ma wyjątków od reguły? Oczywiście, że są!Tutaj zaprzeczę sama sobie, bo jeśli chodzi o Misia, to właśnie kantarek sprawdza nam się na co dzień najlepiej!
Przerabialiśmy wszystkie możliwe kagańce, kolczatki i inne cuda (no może nie wszystkie jeszcze, OE chyba nigdy bym psu nie założyła), i kantarek jako jedyny dał radę okiełznać Misia wybryki, a i ja mam go pod kontrolą (oczywiście wraz z treningiem opartym na pozytywnym wzmocnieniu).
Chociaż nie było łatwo, bo w swojej karierze mamy chyba z 6 sztuk uzd różnych firm, które wcześniej czy później (raczej wcześniej) pękały, pruły się, puszczały na szwach, urywały się w miejscu zapięcia, co kilka razy przypłaciłam niemal zawałem. Ostatnią obrożą uzdową, którą używamy jest Gentle Leader, który wytrzymał najdłużej, bo niemal 2 lata. I nadal działa, ale w miejscach zapięć i przesuwania się elementów jest już mocno poprzecierany.
(I nie jest to reklama, po prostu wg mnie jest najlepszy)
Z upływem lat, tak naprawdę coraz rzadziej używamy kantara. Obecnie najczęściej służy nam jako wystrój Misia głowy, a i sam fakt zakładania kantara jest dla Miśka sygnałem, że będzie spacer. A spacery Miś uwielbia i wręcz sam pcha mordę w uzdę. Kantar jest też dla niego sygnałem braku możliwości prezentowania zachowań, które uważam za niewłaściwe.
Jeśli używamy kantarka na co dzień, tak jak ja z Misiem, to wyłącznie w takiej konfiguracji:
Jeden koniec smyczy wędruje do kantarka, drugi koniec do obroży. Tworzą nam się lejce, którymi możemy manipulować. Kiedy idziemy sobie spokojnie, nie ma żadnego zagrożenia w okolicy, trzymam smycz z „naciskiem” na obrożę, kiedy pies ewidentnie zaczyna np. zbyt długo wąchać śmieci, lub ma wybitne zdolności wyszukiwania wszystkiego, co można władować do pyska (patrz MIŚ), to wtedy zawsze możemy dać psu lekko do zrozumienia, że nie może tego wziąć, ciągnąc go lekko (w zależności od sytuacji) za część smyczy z „naciskiem” na kantar..
WAŻNE: zawsze, kiedy pies podniesie głowę, przestanie np. grzebać w śmiechach, spojrzy na nas, zainteresuje się czymś innym etc. – NAGRADZAMY, wylewnie chwalimy! (sposób nagradzania najlepiej przećwiczyć pod okiem specjalisty)
I idziemy sobie dalej… kiedy jestem już pewna, że pies może mieć pysk bez kontroli, to odpinam smycz od kantara i pies idzie na smyczy przypiętej do samej obroży. Kantar na pysku mu zupełnie nie przeszkadza! Nawet w rozgryzaniu patyków i ochoczemu znoszeniu ich do domu.




Kiedy wracamy w miejsca, gdzie znowu jesteśmy narażeni z Misiem na więcej „niebezpieczeństw”, ponownie przypinam smycz do kantara. Misio już ma na tyle utrwalone przypinanie kantara, że na sam dźwięk kliknięcia karabińczykiem zatrzymuje się i czeka na przypięcie.
p.s.
Tekst ten nie jest instrukcją obsługi obroży uzdowej. Jest wyłącznie moją wariacją – najbezpieczniejszą, jaką udało mi się wypracować – na temat jej stosowania.
p.s. 2
A teraz zastanówmy się, jak często i bezmyślnie zakładamy naszym psom kolczatki, obroże zaciskowe (dławiki), obroże elektryczne. Czy naprawdę mamy na tyle kompetencji, by umiejętnie ich używać? Czy w ogóle powinniśmy ich używać?
Katarzyna Grzegorczyk 24.07.2013 z aktualizacją